Czarny piątek, biały poniedziałek- czyli moja szara środa

Życie ze znanym aktorem jest dosyć… dziwne. Ktoś sławny cały czas jest na świeczniku i tak naprawdę nie wiedząc do końca czemu, piszę się o każdym aspekcie jego życia. Większość z tych „newsów objawionych” a raczej jakieś 90 % to tzw „licentia poetica” osoby która umyśli sobie, że akurat dzisiaj bierze na tapetę „ Panią X” (Obstawiam, że jej oczy zielone, człowieka- czyli „Panią X’ nigdy nawet nie widziały) 


    Te niczym niezbadane zjawiska nadprzyrodzone, nauczyły mnie jednak dosyć sporo; mam w życiu dużo pokory, cierpliwości i zawsze zanim wyrażę swoją opinię, przez długie miesiące pozostaje bacznym obserwatorem. 

Tak było i ostatnio. Z wielkim zaciekawieniem przyglądałam się niektórym ludziom, którzy w środę rysowali sobie czarną kreskę na ręce jednocząc się z chorymi na  zespół Downa; w piątek szli na czarny protest, a w niedziele dumnie maszerowali z palmą do kościoła. Wiem jednak, że nic mnie już w życiu nie zdziwi. Pozostało mi tylko dalsze „podglądanie”.

Z tych wszystkich historii ostatnich kilkunastu miesięcy nasunęła mi się jedna myśl… Ci co najbardziej walczą o wolność i tolerancję, tak naprawdę tolerują tylko siebie i własne poglądy. Ci drudzy zaś, idąc do kościoła i modląc się o miłosierdzie dla całego świata, zupełnie przy okazji zmówią litanie, aby w czyjąś piątkową czarną parasolkę, pierdyknęła boża błyskawica „sprawiedliwości”.

Ostro to pokręcone wszystko…  


    Ale tak na poważnie. Smuci mnie fakt, że nadeszły czasy, kiedy kobieta- kobiecie jest wilkiem. Zastanawiam się, czy faktycznie tak musi być? Czy zdamy sobie sprawę, że ktoś specjalnie wbija kij w mrowisko; śmiejąc się, obserwuje jak zjadamy siebie nawzajem? Coraz częściej popadamy w bezwzględność, wynosząc samych siebie wraz ze swoimi poglądami na piedestał wszelkiej ludzkiej egzystencji. A prawda jest taka, że każda decyzja nigdy nie jest do końca dobra, każda jest trudna i tak samo każda niesie za sobą określone konsekwencje. 

    Moja mądra mama Krysia. Z dziada-pradziada krakowianka, mawiała mi zawsze: „Pamiętaj dziecko, aby nigdy niczego nie robić od dupy strony…” Podążając tym prostym, ale jakże dosłownym stwierdzeniem; śmiem podejrzewać, że nie  jest trudno zebrać 850 tys podpisów pod czymś, co większości i tak nie dotyczy. Prawda jest jednak taka, że niepełnosprawne, chore dzieci traktowane są w naszym kraju jak margines; z brakiem dostępu do tanich lekarstw, rehabilitacji i zasiłków. Kolejny rząd funduje im „jakąś” egzystencje, a nie życie- przy tym wymagając postaw heroicznych. Trochę to właśnie wszystko zakrawa mi o  „krysiowe” - „od dupy strony”- które w historii Polski przewija się już od czasów Mieszka - czyli od zawsze…Znamienne jest jeszcze to, że mężczyzna niczym wojownik z komiksów Marvela, kiedy dowiaduje się, że czeka go życie przy chorym dziecku, nagle za pomocą swych magicznych mocy, ulatnia się w inną przestrzeń czasową… 

Łatwo jest powiedzieć „masz usunąć” lub „masz urodzić”. Trudniej za to, jest podać rękę drugiej osobie, bez względu na to czy jej poglądy zgadzają się z naszymi, czy też nie. Najzwyczajniej w świecie szepnąć „Nie bój się -możesz na mnie liczyć”. 

    To nie nasza wiara, kolor skóry, orientacja, poglądy czy przekonania świadczą o naszym człowieczeństwie- ale wrażliwość na drugiego człowieka…Szkoda, że w swoich nieustraszonych walkach o własne przekonania, zapominamy o drugim człowieku. A najbardziej smutne jest to, że my kobiety stajemy naprzeciwko siebie, po dwóch stronach barykady.

„Gówniara” „Dziewczynka z PKP”- czyli miłość z różnicą wieku w tle.

Dostaje od Was bardzo dużo zapytań dotyczących relacji z dużo starszym partnerem. Wiele z Was wchodzi dopiero w taki związek i często pyta się mnie jak to jest. Hmmm…. Psychologiem, socjologiem ani seksuologiem nie jestem. Mogę Wam jednak napisać, jak to wyglądało z mojej perspektywy. Klient prosi- klient ma.

Otóż moja Droga Koleżanko, jeżeli poznałaś dużo starszego mężczyznę możesz być pewna, że powieści z serii Danielle Steel to pikuś w porównaniu do tego co Cię czeka. 

1) Znajomi Twojego nowego partnera to prawdopodobnie towarzystwo w wieku 40+ do 50+. W związku z tym, większość koleżanek Twojego chłopaka będzie chciało pokazać Ci , gdzie Twoje miejsce i jak tylko będą miały okazje- „ugryzą” Cię tu i ówdzie- delikatnie podbudowując swoje niemłode już ego, kosztem Twoich młodzieńczych emocji. Nie wyobrażaj sobie, że ktokolwiek stanie w Twojej obronie. Partner będzie próbował obrócić żenujący komentarz koleżanki w żart,a Ty możesz być więcej niż pewna, że swój wieczór spędzisz w raczej grobowym nastroju… Masz dwa wyjścia: Albo przepłakać całą noc, albo sprowadzić inteligentnie i  z klasą koleżankę swojego „chłopaka” do parteru. To ciężka sztuka- bo jak tylko przegniesz, to całe towarzystwo będzie miało pretekst, żeby właśnie Ciebie nazwać „chamicą’. Ja pierwsze 5 lat przepłakałam, póżniej milczałam, a teraz jak ktokolwiek próbuje mi udowodnić, że straszy wiek idzie w parze z jego/jej inteligencją, to szybko udowaniam im, że tak doprawdy nie jest. 

2) Jeżeli Twój nowy, świeży, dużo starszy partner miał partnerkę, narzeczoną, żonę, etc- to jednym słowem- MASZ PRZEKICHANE PO CAŁOŚCI. Choćbyś zdobyła Nagrodę Pulitzera i zrobiła jednocześnie profesurę z nanotechnologii- to i tak zawsze będziesz „tą” złą. Jeżeli ktokolwiek mówi o gorszym i lepszym sorcie- bądź pewna, że w oczach innych będziesz z góry traktowana jak  powód wszystkich nieszczęść, chorób, zawodowych zawirowań swojego starszego towarzysza. Gdyby przez Polskę, przeszły plagi egipskie- zapewne, Ty będziesz za to odpowiedzialna. Mało tego, była partnerka Twojego starszego chłopaka, pójdzie w miasto i wraz ze swymi krokodylimi łzami będzie opowiadać Baśnie 1001 nocy z Tobą i jej ex w roli głównej. Recepta jest tylko jedna- niech Ci powiewa to luźnym żaglem, bo w przeciwnym razie skończysz z głęboką depresją, a wyglądem zaczniesz przypominać Marylina Mansona. 

3) Jeżeli na pewno zdecydujesz się na bycie z dużo starszym mężczyzną- poproś go o miesięczną przerwę. Powiedz, że dostałaś w pracy dodatek pielęgnacyjny  i wyjedz do innego miasta w celu zadbania o siebie. Idź do kosmetyczki, fryzjera, ortodonty, stomatologa i na zakupy zanim ostatecznie zdecydujesz się na związanie z dużo starszym partnerem. Później oczywiście będzie to możliwe, ale za każdym razem, będzie to gorąco komentowane. Ty korzystasz z jego pieniędzy, a on pewnie chce Cię „stuningować” bo  wiek już nie ten, a co za tym idzie, zapewne ma problem z erekcją…Możesz być pewna Moja Droga, że jeżeli zapragniesz zrobić coś dla siebie i choćby on groszem nie śmierdział- to będzie to wystarczający powód dla innych, żeby wytłumaczyli swojej zbolałej głowie- że to nie miłość, tylko ten obdarty, skórzany portfel jest powodem Twojego zamiłowania do jego osoby. Ja za swoje sześć licówek u góry powinnam się tłumaczyć całe życie- zrobić rachunek sumienia, przejść drogę pełną rozżarzonych węgli i na koniec dokonać samospalenia. Powinnam się przyznać i przeprosić cały świat, że to zrobiłam- a temat ten i tak będzie wałkowany z równie dużym podnieceniem, co przyczyny karamboli rządowych limuzyn. Ciebie czeka to samo- tylko komentowane będzie w mniejszym towarzystwie ;)- Szczęściaro!

A teraz tak na poważnie. Nie, możesz się przejmować tym, co myślą inni, bo w przeciwnym razie będziesz mijała swoje szczęście na każdym skrzyżowaniu. Podgryzać Cię  będą zawsze- to na pewno. Ale jednego możesz być pewna; ci co to robią, nie skończą dobrze. Ty będziesz dalej szła przez życie, a oni z wypiekami na twarzy kolejne lata spędzą, zastanawiając się nad tym, jak Cię chwilowo unieruchomić. 

Miłość nie zna wieku, a ta różnica to fizyczność, która często płata figle…Wiem, co piszę… Może, pewnego, pięknego dnia okazać się, że to Ty będziesz potrzebowała jego pomocy; aby założył Ci buty, ubrał bluzkę lub podał herbatę

My przez te prawie 12 lat przeszliśmy odmianę rzeczownika „ miłość” przez wszystkie przypadki, a nasze docieranie się kosztowało nas wielokrotną  „wymianą okładzin hamulcowych” Były wspaniałe, piękne chwile; ale ja kto w życiu bywa- problemy zdrowotne, zawodowe czy finansowe. Wspólne życie przynosi nam wiele uśmiechów, ale nie mniej problemów i rozczarowań… 

Ja, jednak nie wyobrażam sobie swojego życia przy innym człowieku. Nie mogłabym z nikim innym dzielić łóżka, nikomu innemu urodzić troje dzieci i nie chciałabym z nikim innym przeżywać  każdego kolejnego dnia. Nie wyobrażam sobie zapachu innego mężczyzny w domu, a wszystko co jego, jest już takie moje i osobiste. Na sam koniec- nie wyobrażam sobie okazywać swoich łez i słabości przy kimś innym. Wiem, że to jedyna osoba na świecie, która wspiera mnie w każdej chwili. Ani przez sekundę nie umiem zobaczyć swojego odbicia, bez niego u swojego boku.

Jeżeli więc, spotkasz dużo starszego mężczyznę- wiedz, że różnica wieku będzie Waszym najmniejszym problemem. Bierz co Ci daje życie, wyobraź sobie, że wszystkim tym, którzy Ci źle życzą, otwierasz parasolkę w d…. i bądź szczęśliwa… Bo nikt inny, tego szczęścia Ci nie da….


Tatar z łososia na buraku z selerem naciowym i jabłuszkiem

 

 

SKŁADNIKI:

 

  •   Buraki- 1-2 szt w zależności od wielkości
  •   Seler naciowy
  •   Jabłko
  •   20 dag łososia wędzonego w kawałku
  •   Sos sojowy jasny
  •   Czarny sezam
  •   Biały ocet balsamiczny
  •   Chrupki ryżowe z wasabi (do kupienia w każdym markecie, na dziale kuchnie świata)

Będziesz również potrzebować ring do potraw

 

 

  1. W lekko osolonej wodzie gotujemy buraki, studzimy i kroimy w niewielką kostkę. Tak przygotowane warzywo, mieszamy z jedną lub maksymalnie dwoma łyżeczkami białego octu balsamicznego. Solimy według własnych preferencji i odstawiamy w miseczce na 15-20 min.

  2. Myjemy seler naciowy, ja dodatkowo go jeszcze obieram i kroimy w paseczki; jedna góra dwie łodygi. Do tego dodajemy obrane i pokrojone w małą kosteczkę jabłuszko. Wszystko to mieszamy i odstawiamy w drugiej miseczce na bok.

  3. Czas na króla tego dania :) Kawał wędzonego na zimno łososia kroimy w kostkę ( tak jak na tatar) mieszamy z sosem sojowym ( ilość wg własnych preferencji) oraz czarnym sezamem. Odstawiamy do lodówki na 15-20 min.

  4. Buraki z miseczki przesypujemy na drobne sitko i chwilę potrząsamy, aby pozbyć się nadmiaru wody i octu.

  5. Wszystkie składniki układamy w ringu. Zaczynamy od buraków, na to seler naciowy zmieszany z jabłuszkiem i nasz przygotowany łosoś. Ja na sam koniec mielę w młynku przekąski ryżowe z wasabi i posypuje całość. Nadaje to lekko pikantnego posmaku całej potrawie.

SMACZNEGO! :)