Nauka zdalna. Mam tę moc.

Można by śmiało napisać, że wszyscy jedziemy na tym samym wózku, tylko każdy z nas nieco inaczej odbiera z góry narzuconą rzeczywistość. Mam na myśli oczywiście naukę zdalną naszych dzieciaków albo Waszą droga Młodzieży, o ile Wy też czytacie Just Keep Living. (a wiem, że tak)

Na temat nauki zdalnej można dyskutować godzinami i wiecie co? Najprawdopodobniej każdy z Was miałby trochę racji.

Problem dzisiejszych czasów polega jednak na tym, że większość ludzi widzi i uznaje za powszechnie akceptowalną tylko swoją rację. Otóż nie trzeba mieć doktoratu z psychologii aby wydedukować, że nauka zdalna jest krzywdząca dla naszych dzieci i na pewno zostawi piętno na ich psychice, nie wspominając już o samym braku wiedzy. Czy chciałabym aby najmłodsi wrócili do szkół? Oczywiście, że tak! Marzę o tym, jak uwięziona w wieży księżniczka o swoim rycerzu na białym koniu. W porównaniu jednak do niektórych, nie będę lamentować i płakać, że własne dzieci są autorami destrukcji mojej psychiki, jak i domowego miru, bo od zawsze jestem w pełni zaangażowana w ich życie i naukę. Może dlatego nie odczułam tak rażącego zniewolenia mojego „JA” jak co poniektórzy. Bacznie obserwując niektóre „koleżanki” myślę, że sam fakt iż dzieci uczą się w domu nie jest dla nich tak druzgocący, jak to iż zamknęli im Vitkaca i nie miały po prostu dokąd uciec z domu.

Cokolwiek sobie teraz myślicie, pamiętajcie że wszyscy siedzimy w tym po uszy, a obecnie naszym zadaniem jest chronić starszych i słabszych. Faktem jest również to, że dzieci są idealnymi przekaźnikami koronawirusa, a powiedzenie: „Co Cię nie zabije, to wzmocni” patrząc na ilość powikłań po chorobie, nie ma tutaj racji bytu i nie bierzcie go do serca.

Żeby jakoś spróbować zorganizować sobie czas, nie zwariować i z tego wszystkiego nie robić napadu na galerie handlowe pod osłoną nocy, wrzucam Wam planery i inne materiały mojego autorstwa.

Zacznijmy od planera tygodniowego.

To cudeńko to plan ramowy Waszego działania na każdy tydzień. W sobotę lub niedzielę rano, zasiadacie ładnie przy kawce lub herbatce i wpisujecie co będzie Was czekało w nadchodzącym tygodniu (dentysta, lekarz, wizyta u teściowej) Jednym słowem wpisujecie wszystko co zabiera Wasz czas, a jak wiemy czas zabiera… wszystko- czy jakoś tak… To nie koniec weekendowych przygód. Obok Waszej szanownej osoby powinny zasiąść wszyscy piśmienni obywatele poniżej 16 roku życia liczę na to, że starszych już nie trzeba pilnować) Oni także mają zapisać swoje tygodniowe aktywności ( sprawdziany, zajęcia dodatkowe, lektury, etc) Jak łatwo zauważyć na planerze znajduje się również ramka z napisem „WAŻNE” i tu powinno trafić wszystko to, co będzie równie poważne dla Was, co szczyt G8 dla Rosji. Ta sama zasada powinna obowiązywać Wasze dzieci. Pamiętajcie, że dzieci są bacznymi obserwatorami. Całkiem przypadkiem może okazać się, że nauczycie najmłodszych wyznaczać priorytety i oddzielać nadrzędny cel od spraw drugorzędnych.

Planer dzienny najlepiej przygotowywać z jednodniowym wyprzedzeniem i jest on planem szczegółowym na nasze najbliższe 24h. Jeżeli na przykład okaże się, że jutro chcecie ugotować pomidorówkę, a akurat zabrakło Wam śmietany, to już zapewne wiecie co wyląduje na liście planera dziennego :D Jeżeli zaś nie macie pomidorów, a w piwnicy półki uginają się od kiszonych ogórków, to raczej odpuście sobie dodatkowe bieganie i zróbcie po prostu ogórkową… bez śmietany… Życie należy sobie ułatwiać, a nie komplikować, bo wówczas nawet najlepsze na świecie planery Wam nie pomogą.

W rubryce priorytety powinny znaleźć się te rzeczy, które wpisaliście już w planerze tygodniowym (czyli w Waszym planie ramowym) i takie, które nie mogą umknąć Waszej uwadze. Jeżeli okaże się, że w danym dniu w Wasze ręce czy w serce trafi myśl lub coś co chcielibyście zapamiętać na całe życie to wtedy wpisujecie to w rubrykę „DO ZAPAMIĘTANIA” Co to może być? Na przykład przepis na ciasto, które widzieliście w telewizji śniadaniowej, myśl którą usłyszeliście na ulicy, czy po prostu coś co chcielibyście aby zapadło Wam w pamięci. Taka sama zasada dotyczy dzieciaków, chociaż ja osobiście u siebie w domu propaguję zasadę, aby w miejscu „Do zapamiętania” lądowały jednak ciekawostki z życia naukowo- szkolnego, niż cytaty z Tik-Toka.

Notatka szkolna ma pomóc Waszym dzieciom w nauce i przygotowaniu się do kartkówek, odpowiedzi ustnych i sprawdzianów. Ma to być crème de la crème konkretnego zagadnienia z danego przedmiotu.

Na sam koniec zostały posiłki, czyli rozplanowanie, a raczej zaplanowanie z dużym wyprzedzeniem zakupów i tym samym propagowanie u siebie w domu zasady „zero weste” czyli nie marnujemy jedzenia! Pamiętacie jak wyżej pisałam o tym, że dzieci Was obserwują? No właśnie. Zróbcie Cioci tę przyjemność i spróbujcie nie kupować za dużo. W tym na pewno pomoże Wam „Menu tygodniowe”, które powinniście przygotować w weekend wraz z planerem tygodniowym. Filozofii tutaj nie ma, ale jednak wytłumaczę. W rubryce, która jest oznaczona literą od której zaczyna się dany dzień tygodnia, wpisujecie posiłki na każdy dzień, po czym na tej podstawie budujecie swoją listę zakupów (znajduje się po lewej stronie) Co wpisujecie w rubryce notatki? Ja mam tak: „Jeżeli dzieci dwa dni z rzędu zjedzą tę samą zupę, nie oznacza to od razu, że jesteś złą matką” Możecie też wpisać w rubryce „Do zapamiętania”

Wasza Ciotka

P.S. Klikając na zdjęcie, możecie pobrać dany materiał.

O miłości- ale to tylko wstęp

W związku z tematem dzisiejszego podcastu wrzucam Wam 5 najpiękniejszych moim zdaniem cytatów o miłości.

„Aby miłość trwała przez całe życie, trzeba ją pielęgnować starannie jak ogród”
Henry Bordeaux

„Wszystko co w życiu zrozumiałem, zrozumiałem tylko dlatego, że kocham”
Lew Tołsoj

„Gdzie jest miłość, tam jest życie”
Mahatma Gandhi

„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”
Antoine de Saint-Exupéry

„Ty jak nikt we Wszechświecie, zasługujesz na swoją miłość”
Budda

Pani Perfekcyjna? Nie, dziękuję.

Dlaczego warto rozmawiać, mówić otwarcie o problemach i dzielić się niektórymi swoimi doświadczeniami z innymi? Ponieważ obecny świat należy do odważnych kobiet, które nie boją się otwarcie mówić o swoich słabościach oraz o tym co im się nie podoba w otaczającym nas świecie. Najwyższy czas skończyć z idealnymi obrazkami matek, businesswoman oraz Bóg wie czego, byle by nie legł w gruzach perfekcyjny obraz dziewczyny z Instagrama.
Większość z nas zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że prawdziwe życie tak po prostu nie wygląda, a mimo to, nadal tak łatwo dajemy się nabrać.  Oczywiście sama jestem estetką, kocham piękne wnętrza, oraz chętnie dzielę się moimi inspiracjami z innymi, ale to wcale nie oznacza, że moje życie usłane jest różami. Czy się żale? Absolutnie nie- wręcz przeciwnie. Myślę, że jestem wielką szczęściarą bo ma zdrowe dzieci, a ten stan pełnego dobrostanu jest dla mnie bezcenny. Perfekcjonizm jest jednak stagnacją dla samych zainteresowanych i przekleństwem dla obserwujących, którzy przez to łatwo popadają w cały wachlarz kompleksów. Niby wszyscy o tym wiemy, a jednak nadal utożsamiamy się z osobami, które mają piękne, bogate, bajkowe życie (szkoda, że tylko wirtualnie). „Brak perfekcji jest piękny, szaleństwo jest geniuszem i lepiej być absolutnie niedorzecznym, niż absolutnie nudny,” to słowa Marylin Monroe, a sama przekonałam się o ich prawdziwości na własnej skórze, gdy w końcu znalazłam się pod ścianą…
Ktoś kiedyś powiedział mi, że depresja nie jest cechą ludzi słabych, tylko tych którzy zbyt długo byli silni. Patrząc na moje życie i przeszłość ciężko się z tym nie zgodzić. To co oficjalnie funkcjonuje w przestrzeni publicznej o mnie, to tylko część mojego życia. Jego drugą połowę trzymam w pudełku na klucz z napisem „ściśle tajne”. No to jak to w końcu jest? Należy rozmawiać, czy jednak się skrywać?
W życiu należy trzymać balans, a mam wrażenie, że w obecnych czasach jest to największa bolączka otaczającego nas świata oraz coraz bardziej fanatycznego społeczeństwa. Wahadło buja się nieustannie z prawa do lewa, a ja nieustannie czekam aż w końcu zatrzyma się po środku. Zanim to jednak nastąpi (mam nadzieję jak najszybciej) to ja będę się tego mojego środka trzymać jak krowa na granicy, jak pijany płota, jak moja mama swoich książek kucharskich i koniec kropka. Nie jestem po żadnej ze stron, nie lubię jak komuś odjeżdża pociąg i zaczyna głosić publiczne brednie oraz szerzyć dziwne teorie spiskowe. Lubię za to uważnie przysłuchiwać się wszystkim dookoła, ale słuchać mądrzejszych od siebie.  Chciałabym abyście nie zakochiwali się w ludziach, którzy udają perfekcjonizm, nauczyli się umiejętnie cedować informacje z zewnątrz oraz wyciągać odpowiednie wnioski. Niech wszystko co dzieje się dookoła nie dzieli Waszych rodzin oraz znajomych na „gorszych” i „lepszych” Nauczmy się otwarcie rozmawiać o problemach i emocjach, które mogą być kołem ratunkowym dla kogoś innego. Z drugiej strony miejmy swoje tajemnice, wentyl bezpieczeństwa; pamiętnik który spalą po naszej śmierci. Czy to hipokryzja? Nie… To się nazywa BALANS… Coś co, zapewnia nam spokój ducha i równowagę psychiczną.

P.S. W niedzielę na blogu znajdziecie mój podcast. Będę mówić o emocjach i uczuciach, czasami zjawiskach społecznych, ale bez polityki- tej po prostu nie lubię. Pokażę Wam jak wygląda kobiecy świat moimi oczami. Zaczynamy od „miłości” Do usłyszenia.